Dzień ustępuje miejsca nocy,po niebie przemieszczają się chmury przysłaniają tarczę księżyca, którego blask oswietla korony sosen jedynego z lasów w stanie Nowy Jork, ciszę przerwało długie wycie wilka a po nim następne, w śrud potężnych drzew przemkneło sześć wielkich cieni, nie uchwytnych dla ludzkiego oka, przemnieszczały się z zadziwiającom prędkością i zwinnośćią, zmierzały w kierunku polany w samym środku lasu.
Pierwszy na polanie pokazał się czarny wilkołak mierzący ponad dwa metry, jego sierśc błyszczała od blasku księżyca za nim wybiegło sześć kolejnych, odwrucił się i spojrzał na swojch braci, jak zwykł ich nazywać.
Po chwili zmienił się w wysokiego, szatyna o ciemnych oczach,za nim stało sześciu innych mocno zbudowanych nastolatków.
-Oszukiwałeś Michael-powiedział Tyler
-I co z tego -odparł Michael, szczerząc swoje olśniewająco białe zęby.
-Dobrze zrobił nam ten wypad do lasu,trzeba się od czasu do czasu rozładować akumulatory-powiedział Duke.
Sean, Lukas-Ruszcie tu swoje tyłki-zwrucił się do bliźniaków Duke.
Brian ? -Zwrucił się Duke który był zastępcom Briana.
Odpoczniemy i wracamy do rezydencji-odpowiedział Brian.
W czasie gdy każdy z nich przechadzał się pół nagi po polanie w swojej ludzkiej postaci.
Duke znał Briana od dziecka, właściwie każdy z nich, klan Blake'ów mieszkał w wielkiej rezydencji za Lake Placid, z jeźiorem o tej samej nazwie i lasami które chroniły ich tajemnice.
W klanie zawsze jest że nowe pokolenie młodych wilkołaków broni klan.
Gdy odpoczeli przybrali postacie wilkołaków, z tą samą szybkością i zwinnośćią pokonali dystans między polaną w lesie a rezydencją za nim weszli na jej teren przybrali ludzkie postacie a przy fontannie czekała dziewczyna w wieku około dwudziestu lat, usmiechneła się na widok Duke'a.
-Nie powinnaś wychodźic na zewnątrz, jest chłodno-powiedzał Duke.
Wiem, lecz nie mogłam się doczekac waszego powrotu-odparła Julia, trzymając dłoń na lekko zaokrąglonym brzuchu.
-Mój uparcuch-powiedział całując ją namiętnie.
-Pora spać, dobranoc-powiedział Tyler ziewając idąc w kierunku schodów prowadzących do sypialni.
Braian wszedł do swojej ciemnej sypialni,przeszedł przez nią otwierając dzwi od łaźienki zdjoł skrucone jeans'y i wchodząc pod strumień ciepłej wody która rozluźniła mięśnie jednocześnie uspokajając rozbiegane myśli,instynktownie zakręcił wodę, wyszedł z pod prysznica, wytarł się mając zamknięte oczy lecz przed oczami miał dziewczynę o bardzo jasnych włosach, niemal białych i kocich oczach,położył się nagi do łóżka zasypiając natychmiast na dużym łużku przykryty czarną kołdrą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz