wtorek, 2 lutego 2016

Roździał 1

Nie którzy mówią że czasem trzeba coś zmienić w swoim życiu, lecz czy mają na myśli swoje ?
-Z pewnością nie. -pomyślała Anastazja siedząc obok swojej matki, miały kolejne miasta, miasteczka w kolejnych stanach tego kraju by z texasu przeprowadzić się do lake placid w stanie Nowy Jork.
Gdyby jej ojciec nie umarł, nie musiała by przeprowadzać się do siostry jej matki, prowadziła ona lokal w którym można było normalnie się napić lecz awanturników wyrzucała na zbity pysk, młodzież z tamtejszego liceum też miała tam dla siebie miejsce zrobione w piwnicy tak że młoda data nie wadźiła starej.
- Co się stało Ana ?
-Nic, tylko się zastanawiam jaka będzie nowa szkoła ? -odpowiedźiała
-Będzie dobrze,sama do niej chodziłam, może poznasz jakiegoś przystojniaka.
-Przestań mamo ! -odparła dziewczyna rumieńiąc się.
Prawie wszystkie dziewczyny z jej byłej szkoły miały chłopaka, lecz nie ona, miała mały biust i bardzo szczupłą sylwetkę jej włosy były niemal białe jedyne co jej się w sobie podobało to kolor oczu, były kocie jak jej nie raz muwili.
Jej myśli krążyły wokół tego co ją czeka, nie znane miejsce, ludzie.
-Myślę że popołudniu dotrzemy na miejsce -powiedziała kobieta
Ana spojrzała przez okno samochodu, już nie było suchego powietrza jakie jest w Teksasie, niemal pozbawionego drzew krajobrazu, teraz po bokach drogi ciągneły się połaćie wysokich sosen kturych zapach było czuć w powietrzu.
Lake Placid - 2 mile, mówiła tablica stojąca na poboczu, nie długo potem pokazały się pierwsze budynki miasta.
Rebeca skręciła pare ulic dalej, zatrzymała się przed barem, na zewnątrz stało pare innych aut i motocykli, zaparkowała wyłączając silnik samochodu.
Wyśiadły z samochodu stając przed barem o nazwie Black Jack,  budynek był wykonany z ciemnego drewna w oknach wisiały dwa neony jeden z markom piwa HAINEKEN a drugi z symbolem HARLEY DAVIDSON.
Chodź ana -zwruciła się Rebeca do curki.Ruszyły w kierunku dzwi baru, Ana stała za matką gdy otworzyła dzwi, wnętrze było zastswione stolikami przy których można usiąść, w koncie stała szafa grająca pod ścianą stał stół do bilardu przy którym grało dwuch męzczyzn szturchając kiami, za barem stała kobieta która nalewała drinka klientowi jednocześnie spojrzała kto przekroczył prug jej lokalu.
-Rebeca, Anastazja już jesteście, jak podróż? -zapytała Eva
-Spokojna, tylko Ana trochę martwiła się zmianom otoczenia.
-Jesteś bardzo podobna do babci Anastazjo, ostatni raz widziałam cie jak miałaś roczek.
Dziewczyna uśmiechneła się delikatnie na te słowa.
-Nie chciałam cie zawstydzić -zwruciła się Eva do siostrzenicy.
Rebeca rozejrzała się po sali, przy paru stolikach siedziało pare osób piąc piwo za barem stała jedna z pracownic uzupełniając szklane klienta kolejną repetą whisky.
-Co zamierzasz robić Rebeco jak zdecydowałaś się wrucić ? -zapytała eva siostre
-Mam oszczędności i pieniądze ze sprzedaży domu lecz nie zamierzam siedzieć, chce pracować.
-A co powiesz na prace u mnie ?
Obecnie jedna z dziewczyn jest na macierzyńskim, gdyby nie Duke Blake. - dokończyła przez zaciśnięte usta.
-Duke Blake ? -zapytała Rebeca
-Po twoim wyjeździe sprowadziła się cała rodzina, a raczej klan Blake'ów.
Najpierw wykupiono ogromny teren na granicy lasu, nie długo potem zaczęto budowe domu,a raczej pałacu czy wręcz fortecy, półtora roku trwała budowa aż sprowadzili się.
Sześciu młodych Blake'ów chodzi do tutejszego liceum, jeden z nich Duke zmajstrował Julii dziecko, na szczęście nie wypioł się, wźioł odpowiedzialność za dziewczynę, obiecał że zajmie się nimi.
Wźioł ich ze sobą do rezydencji, jak skończy szkołe mają się pobrać, sam mi to obiecał i jak na razie spisuje się bardzo dobrze mimo że chłopak ma17 lat a Julia 20.
-To chłopak musi lubić wyzwania skoro udało mu się zdobyć taką dziewczyne jak Julia. -powiedziała z uznaniem Rebeca.
-Zanim ją poznał zakładał się z chłopakami o takie rzeczy że lepiej nie mówić ale dziewczyna i dziecko go uspokoili. Julia to stanowcza dziewczyna. -dokończyła z wyraźnym zadowoleniem Eva.
Ana zastanawiała się nad tym co usłyszała.
Kim był klan Blake'ów a zwłaszcza ci młodzi którzy chodzili do lokalnego liceum, i wszyscy byli w jej wieku.
-Masz klucze od domu, bo nie wiem o której skończę, pokoje są przygotowane a lodówka pełna więc nie musisz robić zakupów po drodze -Eva dała siostrze klucze od domu.
-Dzięki, jak tylko przywiozą nasze rzeczy z teksasu to nie będziemy ci zawadzać.
-Nie gadaj głupot Rebeco, jesteś moją siostrą więc nie ma mowy o rzadnym przeszkadzaniu sobie nawzajem. -upomniała ją Eva
Po rozmowie Ana z matką wyszły z baru idąc do samochodu, uruchomiła silnik ostrożnie ruszyła z miejsca w którym zaparkowała i ruszyła do domu siostry.
Stały na skrzyżowaniu, sygnalizator pokazywał czerwone światło obok nich stanoł czarny doge chellenger, Ana spojrzała na kierowce samochodu, był nim chłopak o czarnych włosach, tak przystojny że wydawał się nierealny, patrzyła na niego jej wzrok chłonoł go tak jak by nie istniało nic prócz niego a on zdawał się być nieobecny, jego wzrok nawet nie próbował skierowć się na nią lecz jej to nie przeszkadzało mogła tak obserwować cały dzień, przynajmniej dopuki samochud nie ruszy ze świateł.
Sygnalizator zmienił światło na zielone, kierowca doga ruszył przed siebie nie zwracając uwagi na nią, natomiast ana czuła się jakby miała za chwilę wyskoczyć z samochodu matki i pobiec za nim.
-Ana ? -odezwała się matka lecz ona nie zaeragowała na jej słowa więc spojrzała na curkę, ta miała wzrok wlepiony w okno jak by budynki i ulice były ze złota i diamentów.
-Anastazjo, słuchasz mnie !!!??? -krzykneła kobieta do curki
Ana oderwała wzrok od okna słysząc jak jej mama krzyczy jej imię by zwrócić uwagę swojej curki.
-Co takiego zobaczyłaś że nie zwracasz uwagi na to co muwię.
-Eeeee...Nic takiego. -powiedziała rumieńiąc się.
-Hmmmm...Nie ważne. -Powiedziała
Ana odetchneła dziękując wszelkim bóstwom że matka nie pytała co lub kto skupił jej uwagę na sobie.
Resztę drogi do domu siostry jej mamy przejechały bez żadnych sensacji. Wiechały na ulice przy której był dom w którym miały zamieszkać.
Wyśiadły z samochodu kierując się do drzwi, Rebeca wyjeła klucze i jednym z nich otworzyła je.
W przedsionku zapłoneło światło, matka i curka zdjeły kurtki, następnie buty swoje kroki skierowały do kuchni by coś zjeść.
Rebeca otworzyła lodówke, Ana przeszukiwała kredens i szawki w których znalazła makaron, mąke i syrop klonowy w lodówce znalazło się mleko, jajka, sos pomidorowy.
-Spaghetti i naleśniki. -powiedziały z uśmiechem biorąc się do gotowania.
Po godzinie w powietrzu unośił się smakowity zapach sosu bolognese, makaron był już gotowy ostatnie naleśniki smażyły się na patelni w tym momencie do domu weszła Eva która stając w progu kuchni patrzyła jak jej siostra z curką nakrywają do stołu.
-Śiadaj, zaraz podajemy. -powiedziała do siostry Rebeca
Po chwili na stole znalazła się kolacja, zasiadły by zjeść.
Gdy już kolacja dobiegła końca, kobiety posprzątały po sobie, Rebeca i Eva postanowiły porozmawiać w salonie a Ana natomiast postanowiła wźąść prysznic i położyć śię do łóżka.
Weszła schodami na piętro, wźieła żel pod prysznic o zapachu jagód acai.
Weszła do łaźienki zamykając za sobą drzwi, na półce leżał stos puchatych ręczników zaczeła pozbywać się garderoby, staneła przed lustrem patrząc na swój mały biust lecz sylwetkę miała idealną, podeszła do kabiny zasuwając jej dzwi odkręciła wodę która zwilżyła jej ciało i zmyła trudy dnia.
Lerzała w łużku, wruciła myśli o tym jakie będzie żyćie w tym miejscu.
Zamknęła oczy dając odpocząć umysłowi lecz nim morfeusz do niej przyszedł zobaczyła twarz czarnowłosego chłopaka którego dziś widziała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz